List Benedykta XVI nie dla Chin
Mimo że papież Benedykt XVI ograniczył wsparcie dla podziemnego Kościoła katolickiego, komunistyczne władze zatrzymały jego historyczny list do chińskich katolików
Treść obszernego 55 stronicowego wysyłanego przed tygodniem listu Benedykta do chińskich katolików wychodzi na jaw krok po kroku. Jedną z konsekwencji papieskiego przesłania o konieczności przezwyciężenia rozłamu na kontrolowany przez władze Kościół patriotyczny i podlegający Stolicy Apostolskiej Kościół podziemny, jest to, że odtąd ten drugi nie będzie mógł mianować biskupów na własną rękę. Pozwolił na to w 1988 r. Jan Paweł II, biorąc pod uwagę represje wobec Kościoła podziemnego i jego odcięcie od świata. Teraz Benedykt XVI uznał, że sytuacja się poprawiła i odwołał te przepisy.
Kościół katolicki w komunistycznych Chinach jest podzielony na dwie wspólnoty od czasu zerwania stosunków Chin z Watykanem, pół wieku temu, gdy część biskupów i księży wiernych Rzymowi zeszła do podziemia. Jednak od początku lat 80. biskupi patriotyczni zaczęli się zwracać do Rzymu o ich zatwierdzenie. Jan Paweł II uznał większość z nich.
Watykaniści podkreślają, że także Benedykt nie odtrąca katolików posłusznych władzy. Dowodem jest np. to, że uznał sakramenty udzielane przez biskupów wyświęcanych bez jego zgody. Najważniejsze dla papieża jest zjednoczenie obu wspólnot, co jednak wymaga wyjścia katolików z podziemia i ich legalizacji w Kościele oficjalnym. Tę decyzję papież zostawia ich sumieniu i decyzji.
Mimo tak wielkich ustępstw komunistyczne władze nie dopuściły, by z listem zapoznali się chińscy katolicy. Dwa dni przed jego ogłoszeniem Watykan przekazał go chińskiemu Katolickiemu Stowarzyszeniu Patriotycznemu, jedynemu legalnemu zrzeszeniu katolików w powołanemu w 1957 r. po zerwaniu stosunków między Watykanem a Chinami. To ono miało ogłosić list w kościołach, ale tego nie zrobiło. Liu Bainian, wiceprzewodniczący Katolickiego Stowarzyszenia Patriotycznego powiedział, że wierni mogą przeczytać list w internecie. Ale chińskie tłumaczenie znikło, bo władze kazały je usunąć administratorom internetowych stron katolickich.
- To ilustracja zawartych w liście słów papieża o wtrącaniu się rządu w sprawy Kościoła - mówi w wywiadzie dla "AsiaNews" chiński ksiądz. Nie ma wątpliwości, że tak jak w przeszłości katolicy chińscy dotrą i do tego zakazanego dokumentu. Od tygodnia jest on faksowany, spisywany ręcznie i ściągany z zagranicznych stron za pomocą serwerów pozwalających obejść cenzurę. W Hongkongu kardynał Joseph Zen rozważa skierowanie do swoich diecezjan apelu o wysyłanie listu do Chin.